Poranna herbata się nie przyswoiła, szlag by to trafił. Herbata. Zwykła, czarna, nie za mocna, nie żeby jakiś wynalazek. Z zieloną się póki co pożegnałam, niestety przećwiczyłam kilkukrotnie, że nie ma co marnować, trzeba poczekać, aż obcy polubi.
Śniły mi się dzisiaj bliźniaki :D. Szturchnęłam niechcący wózkiem i jedno obudziłam, młody się nachylił nad rodzeństwem. Jedno, w niebieskich śpioszkach, spało dalej, a to w różowych zaczęło coś do młodego radośnie gaworzyć...
Cóż, przekonamy się już niedługo, w jakim kolorze śpioszki będziemy w lutym kupować ;)